Usłyszałem ryki. A ze uszy mam sprawne to szybko popdziłem w ta strone. Zauważyłem z góry potężna bestkie z która kiedyś miałem doczynienia jednak besti nie da sie zabic tak łatwo. Smoczyca próbowała sie bronić. Pomogłem jej odpychajac z siła potwora. Wyladowa 8 metrów dalej. Nastawiłem sie bojowo. Smoczyca wstała.
-Uciekaj!!- rrozkazałem jej uciekac a sam odwruciłem uwage stwora. Latałem nisko wiec dobrzebza mna nadganiał. Prowadziem go do szczeliny lawy. Saphira patrzyła z odddali gotowa pomóc. Jednak nie chciałem pomocy. Gdy byłem ju prawie nad przepascia niedaleko lawy dostałem w skrzydło. Upadłem toczac sie i zatrzymujjac tuz przy krawędzi. Czułem ciepło. Podniosłem sie szybko. Miałem doć użyłem swej magii krwi. I kazałem skoczyc potworowi do lawy. Wskoczył a ja ostatkiem sił zamroziłem tylko powieszchnie lawy. Padłłem w czerpania. Gdyz magia krwi ztrasznie osłabia. Oddychałemcieszko. Prubowałem uspokoic oddech. Podleciała smoczyca.
-Wszystko dobrze?-spytała podchodzac powoli.
-Tak... aghr.. wyliże sie...k- podniosłem sie ledwo.
Saphira?
wtorek, 16 września 2014
od Saphiry
Poszłam i pochwili wydałam z siebie niesłyszalny ryk i mi ktoś odpowiedział pobiegłam w stronę dźwieku ale to niestety nie był mój brat tylko bestia która jego i mnie przesiladowa której nie da sie zabić
Gdy mnie załuważył zaczełam uciekać chciałam polecieć ale nie mogłam biegłam przedsiebie byle szybko. Odwracałam i strzelałam ogniem ale nic to nie dało nagle skoczył na mnie cały czas strzelałąm w niego ogniem ale nic nie mogłam się uwolnić.
od Hadesa cd Saphiry
Kiwnołem raz głowa na zrozumienie. Smoczyca 9dle iała. Ja również ruszyłem ale w druga strone. Upolowałem troche... pobawiłem sie o ggniem i przegoniłem dziwkie drapiezniki. Dzien jak co dzien... nudne i smutne. No ale co poradzisz... położyłem sie niedaleko jeziora.
od Saphiry cd Hadesa
- Dzięki - powiedziałam
Patrzyłam w ziemie nagle usłyszałam dziwny ryk odwróciłam się w miejsce gdzie dochodziły dźwięki wstałam w sekundzie
- Muszę iść - powiedziałam
Patrzyłam w ziemie nagle usłyszałam dziwny ryk odwróciłam się w miejsce gdzie dochodziły dźwięki wstałam w sekundzie
- Muszę iść - powiedziałam
poniedziałek, 15 września 2014
od Hadesa cd Saphiry
Patrzyłem z swojim groznym spjzeniem. Ale.. po chwili uspokajałem sie powoli.
-Masz kontakt z ludzmi?-spytałem ostro.
-Nie...-odpowiedziałabspokojnie. Ja od razu zmieniłem nastawienie. Patrzyem juz normalnie.
-To witaj w stadzie -mowiłem przyjaznym tonem.
Saphira?
-Masz kontakt z ludzmi?-spytałem ostro.
-Nie...-odpowiedziałabspokojnie. Ja od razu zmieniłem nastawienie. Patrzyem juz normalnie.
-To witaj w stadzie -mowiłem przyjaznym tonem.
Saphira?
od Saphiry cd Hadesa
Nie bój się nie gryzę - powiedziałam
- Nie boje sie - oznajmił
- Nie umiem się bronić ani walczyć wiec mozesz mnie zabić - powiedziałam
Siadłam i patrzyłam na niego
- Nie boje sie - oznajmił
- Nie umiem się bronić ani walczyć wiec mozesz mnie zabić - powiedziałam
Siadłam i patrzyłam na niego
niedziela, 14 września 2014
uwaga
Witam. Przepraszam ze zaniedbuje bloga. Ale mam szkołe i jeszcze zadko wchodze na komoa. Wiec tera bedzie mi pomaga Hades (Gepardzi : na howrse) do niego prosze wysyłac opowiadania. Wiec prosze wszystkich o pisanie opowiadania. Za tydzien smok ktory nie napisze opo zostanie wygnany.
Wasza
za przywodczyni- Cornelia
Wasza
za przywodczyni- Cornelia
niedziela, 31 sierpnia 2014
Od Corneli cd Cervus,a
-Nie jest nas aż tak dużo. Jesteśmy na skraju wyginięcia. Wielu ludzi wykorzystuje nas do wielu niebezpiecznych badań. Sama byłam w takiej sytuacji. Gdy się wyrwałam.. Stworzyłam te stado by pozostałe gatunki które jeszcze przeżyły czuli się tutaj jak w raju. Bezpieczni i wolni od ludzi i wojen. Są również Nocne Furie sprzymierzone z ludźmi. Dlatego uważam kogo zapraszam do stada. - mówiłam wszystko na jednym tchu. Spojżałam przed siebie,
-O to tutaj jest moja jaskinia. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na smoka. Po czym weszłam. - tak jak mówiłam, jest tutaj bardzo skromnie ale przytulnie. - pokazałam mu jaskinie która miała z 50 metrów szerokości, 55m wysokości , i 70m głębokości. Przy ścianie leżało łoże z kamienia, a niedaleko jeszcze trzy takie.Usiadłam i zapaliłam małe niebieskie ognisko.
-Powiedz... jak tutaj dotarłes? -spytałam z ciekawosci.
Cervus?
-O to tutaj jest moja jaskinia. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na smoka. Po czym weszłam. - tak jak mówiłam, jest tutaj bardzo skromnie ale przytulnie. - pokazałam mu jaskinie która miała z 50 metrów szerokości, 55m wysokości , i 70m głębokości. Przy ścianie leżało łoże z kamienia, a niedaleko jeszcze trzy takie.Usiadłam i zapaliłam małe niebieskie ognisko.
-Powiedz... jak tutaj dotarłes? -spytałam z ciekawosci.
Cervus?
Od Cervus,a cd Corneli
-Em..-zamyśliłem się i popatrzyłem na me posiniaczone skrzydła-Pewnie, dziękuję za ratunek-uśmiechnąłem się do Corneli.
-Nie ma za co.Będzie drobny problem bo mósimy przelecieć nad tymi klifami.Na pewno dasz radę?-spytała troskliwie.
-Oczywiście-zaśmiałem się.-Prowadź proszę.
Młoda smoczyca bez słowa wzbiła się wysoko w górę by zaraz zniknąć ponad skałami.Chwilę się jej przyglądałem a potem sam rozłożyłem skrzydła i odbiłem się od podłoża.Już po chwili byłem na wysokości lasu który znajdował się na szczycie skarpy.Wylądowałem, skrzydła nie bolały mnie już tak bardzo.
-Ładna okolica.-stwierdziłem rozglądając się.
-Też tak uważam-uśmiechnęła się promiennie.
-Ile jest tu smoków?Wszystkie są nocnymi furiami?Myślałem że mój gatunek w pełni wyginą gdy miałem 4 lata...
<Cornelio?>
-Nie ma za co.Będzie drobny problem bo mósimy przelecieć nad tymi klifami.Na pewno dasz radę?-spytała troskliwie.
-Oczywiście-zaśmiałem się.-Prowadź proszę.
Młoda smoczyca bez słowa wzbiła się wysoko w górę by zaraz zniknąć ponad skałami.Chwilę się jej przyglądałem a potem sam rozłożyłem skrzydła i odbiłem się od podłoża.Już po chwili byłem na wysokości lasu który znajdował się na szczycie skarpy.Wylądowałem, skrzydła nie bolały mnie już tak bardzo.
-Ładna okolica.-stwierdziłem rozglądając się.
-Też tak uważam-uśmiechnęła się promiennie.
-Ile jest tu smoków?Wszystkie są nocnymi furiami?Myślałem że mój gatunek w pełni wyginą gdy miałem 4 lata...
<Cornelio?>
Od Hades,a cd Saphiry
Wpadła na mnie jakaś nieznana smoczyca.
-Uważaj co robisz! - mówiłem z groznym warknięcie.
-Czego tu szukasz- spytałem podchodząc do niej z zamiarem przegonienia.
-Ja... niczego.. - zaczeła się cofać. -jest tu jakies stado?
-Jest... i właśnie go bronie - oznajmiłem.
-Moge dołączyć? -spytała, ja spojrzałem na nią. Nie miałem jakos ochoty na zabijanie jej.
-Jasne. -odpowiedziałem. Jednak nadal ostrożny.
Saphira?
-Uważaj co robisz! - mówiłem z groznym warknięcie.
-Czego tu szukasz- spytałem podchodząc do niej z zamiarem przegonienia.
-Ja... niczego.. - zaczeła się cofać. -jest tu jakies stado?
-Jest... i właśnie go bronie - oznajmiłem.
-Moge dołączyć? -spytała, ja spojrzałem na nią. Nie miałem jakos ochoty na zabijanie jej.
-Jasne. -odpowiedziałem. Jednak nadal ostrożny.
Saphira?
sobota, 30 sierpnia 2014
Od Corneli cd Cervusa
Smok z trudem stanął na nogi.
-Gdzie jestem?-spytał po chwili rozglądając się dookoła
-Jesteś na terenach mojego stada. Kamiennego potoku. -podeszłam trochę bliżej. Smok usiadł. Po chwili ja również. -zechcesz dołączyć? -spytałam po chwili na jednym tchu.
-pewnie - zgodził się, obserwowałam jego rany.
-widzę że jesteś nieźle poobijany. - mówiąc to podeszłam do niego. Użyłam magie wody, i przyłożyłam delikatnie swoje mokre łapy to małych ran i siniaków smoka. Gdy zabrałam łapę, miejsce które dotknęłam było dookoła nadal oblane wodą, po czym zaświeciły i wchłonęły się w skórę smoka. Powodując przyspieszanie gojenia.
-lepiej? -spytałam patrząc w jego błękitne ślepia.
-tak.. - odpowiedział cicho. Uśmiechnęłam się.I obejżałam za siebie.
-Niedaleko jest moja skromna jaskinia, dasz rade dojsć? -spytałam z troskliwością w głosie.
Cervus?
-Gdzie jestem?-spytał po chwili rozglądając się dookoła
-Jesteś na terenach mojego stada. Kamiennego potoku. -podeszłam trochę bliżej. Smok usiadł. Po chwili ja również. -zechcesz dołączyć? -spytałam po chwili na jednym tchu.
-pewnie - zgodził się, obserwowałam jego rany.
-widzę że jesteś nieźle poobijany. - mówiąc to podeszłam do niego. Użyłam magie wody, i przyłożyłam delikatnie swoje mokre łapy to małych ran i siniaków smoka. Gdy zabrałam łapę, miejsce które dotknęłam było dookoła nadal oblane wodą, po czym zaświeciły i wchłonęły się w skórę smoka. Powodując przyspieszanie gojenia.
-lepiej? -spytałam patrząc w jego błękitne ślepia.
-tak.. - odpowiedział cicho. Uśmiechnęłam się.I obejżałam za siebie.
-Niedaleko jest moja skromna jaskinia, dasz rade dojsć? -spytałam z troskliwością w głosie.
Cervus?
Od Cervusa do Corneli
-....Dobrze Greeg, teraz mocno trzymaj-powiedział człowiek trzymający w ręku kieł Wrzeńca.
-Eh...Łatwo ci mówić!-krzykną drugi a jego głos odbił się echem po całym podziemnym pomieszczeniu oświetlonym pochodniami. Próbowałem się wyrwać ale żelastwo które mi założyli uniemożliwiało mi wszelkie ruchy. Zmarszczyłem wrogo nos i wydałem z siebie wrogie warknięcie niezadowolenia. W tem jak na zawołanie człowiek stojący przy mnie jeszcze bardziej zacisną łańcuch oplatający ma ciało. Postrzempiony odłamek wbił się pod me łuski. Moje źrenice zmniejszyły się do grubości cieńkich kreseczek, odwróciłem nerwowo głowę lecz gdy miałem zadać cios łańcuchy i dyby uniemożliwiły mi ruch.Ryknąłem więc by wyrazić ból jaki mi sprawił, a gdy echo poniosło go w ciemną odchłań podziemnego korytarza znów wydałem z siebie gardłowe warknięcie które zaczęło przeciągać się w nie naturalny sposób.
-Już prawie gotowe!-powiedział mężczyzna mieszający coś w drewnianej beczce pełnej błękitnej, świecącej substancji.
-Mam nadzieję- mruknął drugi.Facet zanóżył kieł w beczce i wyją go zadowolony.Kośc przez chwilę mieniła się odcieniami błekitu by znów stać się matowo biała. Tylko koniuszek zęba wciąż lśnił.Popatrzył na mnie i uśmiechnął się na co ja znów odpowiedziałem zmarszceniem brwi w wyzywającym na pojedynek wyrazie twarzy. Zaczał się do mnie zbliżać chowając kieł za plecami. chciałem się odsunąć, lecz nie pozwalała mi na to niekomfortowa sytuacja. Zacząłem się miotać i ryczeć niezadowolony.
-Spokojnie, kolego...-rzekł i pogładził mnie po łapie.Popatrzył mi głęboko w me żółte oczy.Rozluźniłem mieśnie twarzy a moje źrenice wróciły do normalnych rozmiarów. Mruknąłem i pokornie ułożyłem głowę na łapach.-Dobry chłopak...-mężczyzna pogłaskał mnie po głowie.-Nie ma się czego..BAĆ!
Krzyknął i z całej siły wbił kieł w moją łapę. Ryknąłm mimowolnie pod napływem pulsującego bólu.Obaj mężczyźni staneli przedemną. Ból rozprzestrzeniał się po całym moim ciele.Zacząłem ciężko oddychać a moje źrenice znów się skórczyły.
-Tak!TAK!-krzyczał zadowolony ten który mi to zrobił-Patrz co się dzieje Greeg!
-J-jego Oczy!-wybełkotał niski,gruby brunet.
-No właśnie!-pod napływem euforii facet przytulił współ pracownika
Nie rozumiałem co się dzieje czułem jak moja skóra staje się grubsza a kły rosną sprawiając mi wielki ból.Nie wytrzymałem już. Napiąłem wszystkie mięśnie i z potężnym rykiem rozwaliłem dyby które mnie trzymały.
-Ej miałeś je dobrze zacisnąć!- wydarł się szef.
Podniosłem się z gruzów patrząc im prosto w oczy. Wyglądali na przerażonych. Nabrałem w płuca tyle powietrza ile się dało i ryknąłem im prosto w twarze a mój głos obił się echem po całej jaskini. Popatrzyłem na nich wrogo jeszcze raz po czym zniknąłem w czarnych czeluściach jednego z tuneli. Pomimo obolałego ciała udało mi się rozwinąć duża prędkość.Już po chwili ujrzałem światło dzienne które zaczęło razić mnie w oczy. Gdy już się przyzwyczaiły rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze.Odkryłem że byłem przetrzymywany na małej skalistej wyspie.Wszystko mnie bolało pragnąłem tylko by znaleźc ląd. Każdy ruch sprawiał że ból powracał dwa razy silniejszy.Poczułem napływ osłabienia, oczy same mi się zamykały. Trudno było mi utrzymać pion.W końcu pozwoliłem by sen ogarną me strudzone licznymi walkami ciało. Zaczałem spadać w dół, czułem jak wiatr opływa mój pysk aż w końcu spotkałem się z zimną tonią oceanu.
***
Ocknąłem się na płaży, pod wysokimi białymi klifami.Zacząłem kaszleć by wypluć wodę która zaległa w mych płucach.Wszystko było częściowo rozmazane ale i tak udało mi się dostrzec jakąś sylwetkę.Zmróżyłem oczy by wyostrzyć sobie wizję. Kilka metrów przedemną siedziała niebieska nocna furia. Przyglądała się bacznie każdemu poczynionemu przezemnie gestowi.
-Cornelia.-rzekła krótko wlepiając we mnie swe niebieskie oczy- a ty bęłkitnooki?
-Yh, co?- mruknąłem zdezoriętowany a zarazem zmęczony.-Jestem Cervus ale to pomyłka, mam żółte oczy...
-No...nie zupełnie są błękitne że nie wiem-powiedziała zdziwiona.
-Ta?-z trudem udało mi się wstac na nogi.-Gdzie jestem?
<Cornelia?>
-Eh...Łatwo ci mówić!-krzykną drugi a jego głos odbił się echem po całym podziemnym pomieszczeniu oświetlonym pochodniami. Próbowałem się wyrwać ale żelastwo które mi założyli uniemożliwiało mi wszelkie ruchy. Zmarszczyłem wrogo nos i wydałem z siebie wrogie warknięcie niezadowolenia. W tem jak na zawołanie człowiek stojący przy mnie jeszcze bardziej zacisną łańcuch oplatający ma ciało. Postrzempiony odłamek wbił się pod me łuski. Moje źrenice zmniejszyły się do grubości cieńkich kreseczek, odwróciłem nerwowo głowę lecz gdy miałem zadać cios łańcuchy i dyby uniemożliwiły mi ruch.Ryknąłem więc by wyrazić ból jaki mi sprawił, a gdy echo poniosło go w ciemną odchłań podziemnego korytarza znów wydałem z siebie gardłowe warknięcie które zaczęło przeciągać się w nie naturalny sposób.
-Już prawie gotowe!-powiedział mężczyzna mieszający coś w drewnianej beczce pełnej błękitnej, świecącej substancji.
-Mam nadzieję- mruknął drugi.Facet zanóżył kieł w beczce i wyją go zadowolony.Kośc przez chwilę mieniła się odcieniami błekitu by znów stać się matowo biała. Tylko koniuszek zęba wciąż lśnił.Popatrzył na mnie i uśmiechnął się na co ja znów odpowiedziałem zmarszceniem brwi w wyzywającym na pojedynek wyrazie twarzy. Zaczał się do mnie zbliżać chowając kieł za plecami. chciałem się odsunąć, lecz nie pozwalała mi na to niekomfortowa sytuacja. Zacząłem się miotać i ryczeć niezadowolony.
-Spokojnie, kolego...-rzekł i pogładził mnie po łapie.Popatrzył mi głęboko w me żółte oczy.Rozluźniłem mieśnie twarzy a moje źrenice wróciły do normalnych rozmiarów. Mruknąłem i pokornie ułożyłem głowę na łapach.-Dobry chłopak...-mężczyzna pogłaskał mnie po głowie.-Nie ma się czego..BAĆ!
Krzyknął i z całej siły wbił kieł w moją łapę. Ryknąłm mimowolnie pod napływem pulsującego bólu.Obaj mężczyźni staneli przedemną. Ból rozprzestrzeniał się po całym moim ciele.Zacząłem ciężko oddychać a moje źrenice znów się skórczyły.
-Tak!TAK!-krzyczał zadowolony ten który mi to zrobił-Patrz co się dzieje Greeg!
-J-jego Oczy!-wybełkotał niski,gruby brunet.
-No właśnie!-pod napływem euforii facet przytulił współ pracownika
Nie rozumiałem co się dzieje czułem jak moja skóra staje się grubsza a kły rosną sprawiając mi wielki ból.Nie wytrzymałem już. Napiąłem wszystkie mięśnie i z potężnym rykiem rozwaliłem dyby które mnie trzymały.
-Ej miałeś je dobrze zacisnąć!- wydarł się szef.
Podniosłem się z gruzów patrząc im prosto w oczy. Wyglądali na przerażonych. Nabrałem w płuca tyle powietrza ile się dało i ryknąłem im prosto w twarze a mój głos obił się echem po całej jaskini. Popatrzyłem na nich wrogo jeszcze raz po czym zniknąłem w czarnych czeluściach jednego z tuneli. Pomimo obolałego ciała udało mi się rozwinąć duża prędkość.Już po chwili ujrzałem światło dzienne które zaczęło razić mnie w oczy. Gdy już się przyzwyczaiły rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze.Odkryłem że byłem przetrzymywany na małej skalistej wyspie.Wszystko mnie bolało pragnąłem tylko by znaleźc ląd. Każdy ruch sprawiał że ból powracał dwa razy silniejszy.Poczułem napływ osłabienia, oczy same mi się zamykały. Trudno było mi utrzymać pion.W końcu pozwoliłem by sen ogarną me strudzone licznymi walkami ciało. Zaczałem spadać w dół, czułem jak wiatr opływa mój pysk aż w końcu spotkałem się z zimną tonią oceanu.
***
Ocknąłem się na płaży, pod wysokimi białymi klifami.Zacząłem kaszleć by wypluć wodę która zaległa w mych płucach.Wszystko było częściowo rozmazane ale i tak udało mi się dostrzec jakąś sylwetkę.Zmróżyłem oczy by wyostrzyć sobie wizję. Kilka metrów przedemną siedziała niebieska nocna furia. Przyglądała się bacznie każdemu poczynionemu przezemnie gestowi.
-Cornelia.-rzekła krótko wlepiając we mnie swe niebieskie oczy- a ty bęłkitnooki?
-Yh, co?- mruknąłem zdezoriętowany a zarazem zmęczony.-Jestem Cervus ale to pomyłka, mam żółte oczy...
-No...nie zupełnie są błękitne że nie wiem-powiedziała zdziwiona.
-Ta?-z trudem udało mi się wstac na nogi.-Gdzie jestem?
<Cornelia?>
Żegnamy
Furia i Saphire nie mają wstepu do stada. Ani do tych terenów. Żegnamy.
Ich zdjęcia smoków są zarezerwowane.
Ich zdjęcia smoków są zarezerwowane.
Od Furii do Corneli
- Dobra wyżuć mnie mi to nei przeszkadza - powiedziałęm
I sam odleciałem z dala tych terenów
I sam odleciałem z dala tych terenów
Od Corneli cd Furi
Rano ruszyłam do Furi. Stanęłam przy nim.
-Nie chce mieć tutaj smoków zaprzyjaznionych z ludzmi... - powiedziałam odważnie
-Ale - prubował cos powiedzieć ale przerwałam mu.
-nie masz wstępu do terenów Kamiennego potoku... - mówił z łża w oku.. ale to było dla obrony stada.. Musiałam to zrobić.
-Nie chce mieć tutaj smoków zaprzyjaznionych z ludzmi... - powiedziałam odważnie
-Ale - prubował cos powiedzieć ale przerwałam mu.
-nie masz wstępu do terenów Kamiennego potoku... - mówił z łża w oku.. ale to było dla obrony stada.. Musiałam to zrobić.
Od Furii do Corneli
Pewnie pomyślała ze z znimi śpie śmieszne ja przyjaźnie się tylko z jednym człowiekiem bo ja jestem jego smokiem a reszte atakowałem i tam spałem bo nikogo nie było. Poleciałe pęndem do wodospadu a potem poleciałem do wysokiej góry .
Od Corneli cd Furi
- w siedzibie ludzi? -spytałam wystraszona.
-tak a co? -zdziwił się widząc że odchodzę.
-nic... -odleciałam z daleka od niego.. Nienawidzę ludzi... Stworzyłam te stado z dala od nich.. By smoki poczuły sie wolne i bezpieczne... Nie pozwolę by ludzie znaleźli tę krainę.. A niektóre smoki jak Furia mogą to tego doprowadzić. Uciekłam do swojej jaskini.
-tak a co? -zdziwił się widząc że odchodzę.
-nic... -odleciałam z daleka od niego.. Nienawidzę ludzi... Stworzyłam te stado z dala od nich.. By smoki poczuły sie wolne i bezpieczne... Nie pozwolę by ludzie znaleźli tę krainę.. A niektóre smoki jak Furia mogą to tego doprowadzić. Uciekłam do swojej jaskini.
Od Furii do Corneli
- ja nie śpie w jaskiniach - powiedziałem
- A gdzie - spyatła
- Pod gołym niebem albo w siedzibie ludzi - powiedziałem
- A gdzie - spyatła
- Pod gołym niebem albo w siedzibie ludzi - powiedziałem
Od Corneli cd Furii
-Pewnie - uśmiechnełam się. I wzbiłam w powietrze. -leć za mną - dodałam i wyfrunęłam Smok za chwile również wystartował. Wylądowałam przed duża jaskinia.
-Tu będzie twoja jaskinia. Masz wygodne łoże z skóry wilka. Może ci się spodoba. - mówiłam z uśmiechem.
-Jak będziesz cos chciał to mów - oznajmiłam i usiadłam.
Furia?
-Tu będzie twoja jaskinia. Masz wygodne łoże z skóry wilka. Może ci się spodoba. - mówiłam z uśmiechem.
-Jak będziesz cos chciał to mów - oznajmiłam i usiadłam.
Furia?
Od Furii do Corneli
- Pije wode - powiedziałem
- Ale tak wogule - spyatała
- Szukam stada - powiedziałem
- Ja mam stado - powiedziała
- Moge dołączyć - spyatłem
<brak weny>
- Ale tak wogule - spyatała
- Szukam stada - powiedziałem
- Ja mam stado - powiedziała
- Moge dołączyć - spyatłem
<brak weny>
Od Saphiry
Latałam bardzo szybko ale zechciało mi sie pić wylądowałam i szłam do
wodospadu bardzo szybko biegłam bo lubiłam szybkość nagle w kogoś
uderzyłam
- Przepraszam nie zauważyłam - powiedziałam
<jakiś smok>
Od Corneli cd Furii
Latałam spokojnie nad swoimi terenami. Nagle niedaleko zauważyłam smoka który patrzył się w moją stronę. Nie wiem czy był łagodny czy nie, ale podleciałam.
-Witaj, kim jestes - spytałam
-Furia - odpowiedział ponurym głosem.
-co tu robisz? -spytałam z ciekawosci.
Furia?
-Witaj, kim jestes - spytałam
-Furia - odpowiedział ponurym głosem.
-co tu robisz? -spytałam z ciekawosci.
Furia?
Od Hadesa cd Zuki
Spojrzałem na nią. Po tym mój wzrok gubił się w przestrzeni. Patrzyłem w dal, Siedziałem dumnie broniąc wejścia jaskini. Przed oczami miałem wizje mojej rodziny... dookoła płoną ogień... Mój oddech przyspieszył... serce mocniej waliło jak szalone... Po chwili nagle się otknołem gdy usłyszałem głos smoczycy.
-wszystko dobrze? -spytała. Ja spojrzałem na nią uspokajając się.
-tak... tak.. wszystko dobrze... - odpowiedziałem normalnym głosem. Już bardziej łagodniejszym. Nie miałem już swojego wrednego spojrzenia. Wyglądałem o wiele łagodniej niż dziś rano. Spojrzałem smutno na chłopaka , i na nią. A po tem na swoje łapy. Położyłem się dalej od nich, okryłem sie skrzydłami. Jednak nie spałem.. tylko byłem zamyślony...
Zuki?
-wszystko dobrze? -spytała. Ja spojrzałem na nią uspokajając się.
-tak... tak.. wszystko dobrze... - odpowiedziałem normalnym głosem. Już bardziej łagodniejszym. Nie miałem już swojego wrednego spojrzenia. Wyglądałem o wiele łagodniej niż dziś rano. Spojrzałem smutno na chłopaka , i na nią. A po tem na swoje łapy. Położyłem się dalej od nich, okryłem sie skrzydłami. Jednak nie spałem.. tylko byłem zamyślony...
Zuki?
Od Zuki cd Hadesa
-I co? Wcale nie jest taki zły-powiedziałam do Hadesa.
-Może...-fuknął i odszedł od człowieka.
-A może ty też chcesz?-zapytał chłopak i podał mi odrobinę smoczymiętki.
Zjadłam ją i podziękowałam liżąc go po twarzy.
-Hej! Dobrze dobrze!-śmiał się, lecz gdy spojrzał na mój ogon uśmiech znikł.-No-powiedział do Hadesa.-Chyba uszkodziłeś jej ogon.
Dotknął miejsca, gdzie miałam zdarte łuski. Wyjął z torby kolejny bandaż, nasmarował czymś ranę i owinął.
-Za kilka dni powinno zarosnąć.
Uśmiechnęłam się w smoczy sposób, a chłopak zaśmiał się. Spojrzał na Hadesa.
-A jak ma na imię twój kolega?-zapytał.
-Napisz mu na piasku-powiedziałam, a Hades zaczął bazgrać w piachu.
-Hades... ładnie-uśmiechnął się i usiadł przed nim. -Widzę, że niezbyt ufasz ludziom... ale jak już zauważyłeś, przyjaźń między nami jest możliwa-powiedział drapiąc mnie za uszami i po szyi.
Było mi tak przyjemnie, że położyłam się na plecach. Chłopak klęknął i zaczął mnie drapać po szyi i brzuchu. Z nieba spadło kilka kropel. Zaraz później zaczęło padać. Zasłoniłam Czkawkę skrzydłem, on w podzięce poklepał mnie po łapie.
-Wy nie chcecie się gdzieś schować?-zapytał patrząc to na Hadesa to na mnie.-Zdaje się, że kilka minut stąd jest jaskinia.
Wstał, a Hades i ja poszliśmy za nim. Po kilku minutach gdy zaczęło grzmieć, byliśmy już w jaskini. Czkawka ułożył stos, a ja podpaliłam go. Siedzieliśmy dookoła niego. Chłopak był coraz bardziej znużony, a deszcz ani myślał o tym, żeby przestać padać. Ziewnęłam, zaraz potem ziewnął Czkawka. Hades siedział niewzruszony. W końcu położyłam się na boku wysuwając spod siebie na wpół zwinięte skrzydło. Pociągnęłam na nie ledwo przytomnego chłopaka i przykryłam drugim skrzydłem. Położyłam głowę tak, by czuć jego włosy na policzku. Spojrzałam w górę, napotykając wzrok Hadesa.
<Hades? Taka mała wena mnie złapała :* >
-Może...-fuknął i odszedł od człowieka.
-A może ty też chcesz?-zapytał chłopak i podał mi odrobinę smoczymiętki.
Zjadłam ją i podziękowałam liżąc go po twarzy.
-Hej! Dobrze dobrze!-śmiał się, lecz gdy spojrzał na mój ogon uśmiech znikł.-No-powiedział do Hadesa.-Chyba uszkodziłeś jej ogon.
Dotknął miejsca, gdzie miałam zdarte łuski. Wyjął z torby kolejny bandaż, nasmarował czymś ranę i owinął.
-Za kilka dni powinno zarosnąć.
Uśmiechnęłam się w smoczy sposób, a chłopak zaśmiał się. Spojrzał na Hadesa.
-A jak ma na imię twój kolega?-zapytał.
-Napisz mu na piasku-powiedziałam, a Hades zaczął bazgrać w piachu.
-Hades... ładnie-uśmiechnął się i usiadł przed nim. -Widzę, że niezbyt ufasz ludziom... ale jak już zauważyłeś, przyjaźń między nami jest możliwa-powiedział drapiąc mnie za uszami i po szyi.
Było mi tak przyjemnie, że położyłam się na plecach. Chłopak klęknął i zaczął mnie drapać po szyi i brzuchu. Z nieba spadło kilka kropel. Zaraz później zaczęło padać. Zasłoniłam Czkawkę skrzydłem, on w podzięce poklepał mnie po łapie.
-Wy nie chcecie się gdzieś schować?-zapytał patrząc to na Hadesa to na mnie.-Zdaje się, że kilka minut stąd jest jaskinia.
Wstał, a Hades i ja poszliśmy za nim. Po kilku minutach gdy zaczęło grzmieć, byliśmy już w jaskini. Czkawka ułożył stos, a ja podpaliłam go. Siedzieliśmy dookoła niego. Chłopak był coraz bardziej znużony, a deszcz ani myślał o tym, żeby przestać padać. Ziewnęłam, zaraz potem ziewnął Czkawka. Hades siedział niewzruszony. W końcu położyłam się na boku wysuwając spod siebie na wpół zwinięte skrzydło. Pociągnęłam na nie ledwo przytomnego chłopaka i przykryłam drugim skrzydłem. Położyłam głowę tak, by czuć jego włosy na policzku. Spojrzałam w górę, napotykając wzrok Hadesa.
<Hades? Taka mała wena mnie złapała :* >
Od Hadesa cd Zuki
Widziałem jak smoczyca lata z człowiekiem na
grzbiecie... przeciesz to nie naturalne... na wymioty mi sie zbiera.
Dlaczego pozwalam jej latac po tych terenach. Nienawidze ludzi. Przez
nich straciłem wszystko... nie pozwole by jakis człowiek wleciał na te
tereny. Podniosłem się i zaczełem strzelać ogniem w smoczyce. Unikała
każdy mój strzał. Wbiłem sie w powietrze i rozpoczołem gonitwe.
Siedziałem jej na ogonie strzelając ogniem. Człowiek ledwo sie
utrzymywał na niej. W końcu trafiłem w ogon smoczycy, zaczeła spadać. Z
hukiem wylądowała na ziemie a człowiek 3 metry dalej. Wylądowałem
20metrow dalej. Ona szybko wstała.
-zabije go, -powiedziałem groznym tonem.
-nie!-krzykneła
-odsun nie, nie zawacham sie ciebie zabic! -podchodziłem powoli.
-dlaczego tak niecierpisz ludzi?-odezwała sie.
-to mordercy.... zabili moja rodzine... przyjaciół i spalili mój dom... zasługują na śmierć...-warknołem
-ale on jest inny-cofneła sie. Zatrzymałem
sie i warczałem spojżałem na człowieka który wychylał sie za skrzydła
smoczycy. Chłopak wyjoł coś sielonego z torby,
-hej... mam coś dla ciebie..-powoli
podchodził patrzyłem ostrożnie co robi. Rzucił koło mnie... powąchałem, i
sprubowałem. Szybko zjadłem.
-lubisz smoczą miętke? Chcesz
jeszcze?-podchodził bliżej i wysunoł rękę z smoczą miętką. Ostrożnie
chwyciłemi zjadłem. Po tym chłopak odwrucił wzrok i wysunoł do mnie
rękę. Patrzyłem z dziwieniem. Pokazałem zęby, i warknołem głosno, ale
chłopak był wytrwały, nie bał sie zabrać ręki, i to mnie zdziwiło...
cierpliwosci tez mu nie brakuje. W koncu przybliżyłem sie, trzymał ręke
na moim nosie. Spojżałem normalnie na niego.
-czejść - mówił z uśmiechem. Smoczyca
równiez sie uśmiechneła. Nie wierzyłem w to co przedchwilą zrobiłem....
uległem człowiekowi...
Zuke?
Od Zuki cd Hadesa
Wzleciałam nad płomieniami, a żeby ogień się nie rozprzestrzenił
zatrzymałam się nad wodą i machnęłam skrzydłami, a woda zgasiła
płomienie. Popatrzyłam na chłopaka przepraszającym spojrzeniem i
odleciałam.
Wylądowałam obok Hadesa. On nawet na mnie nie spojrzał. Usiadłam i popatrzyłam na niego.
-Hades, nie przyjaźnię się z ludźmi... Ludzie to moi wrogowie, a on... on nie jest taki. Po prostu mi pomógł....
-Pomógł?
-Tak, zbadał mi łapę i zabandażował ją. Była złamana. W bandażu są chyba jakieś zioła, bo łagodzą ból...
-A może zrobił to tylko po to, żeby cię omamić? Nie pomyślałaś o tym?-zapytał twardym tonem.
-Wątpię... Ale sam widziałeś jak powoli do Ciebie podchodził...
Parsknął.
-Nie to nie...-powiedziałam i odleciałam, lądując obok chłopaka.
-O, wróciłaś-uśmiechnął się.-Wydawało mi się, że zmieniłaś się w dziewczynę, chyba dali mi coś nieświeżego do jedzenia.
Zaśmiałam się na swój smoczy sposób. Powąchałam jego protezę.
-A, to... mały wypadek ze smokami...
Szturchnęłam go głową w policzek, żeby go pocieszyć. Uśmiechnął się i pogłaskał mnie. Coś mnie ruszyło. Pokazałam głową na swój grzbiet i zamachałam skrzydłami. Chłopak patrzył zdziwiony.
-No właź na mnie!-mówiłam, ale w jego uszach brzmiało to jak zwykłe mruczenie.
Czkawka podszedł do mnie, po czym wsiadł mi na grzbiet. Uniosłam się wysoko w niebo i lecieliśmy tak długi czas. Wywijaliśmy beczki i korkociągi w powietrzu, lecz nie zauważyliśmy wpatrującego się w nas Hadesa...
<Hades?>
Wylądowałam obok Hadesa. On nawet na mnie nie spojrzał. Usiadłam i popatrzyłam na niego.
-Hades, nie przyjaźnię się z ludźmi... Ludzie to moi wrogowie, a on... on nie jest taki. Po prostu mi pomógł....
-Pomógł?
-Tak, zbadał mi łapę i zabandażował ją. Była złamana. W bandażu są chyba jakieś zioła, bo łagodzą ból...
-A może zrobił to tylko po to, żeby cię omamić? Nie pomyślałaś o tym?-zapytał twardym tonem.
-Wątpię... Ale sam widziałeś jak powoli do Ciebie podchodził...
Parsknął.
-Nie to nie...-powiedziałam i odleciałam, lądując obok chłopaka.
-O, wróciłaś-uśmiechnął się.-Wydawało mi się, że zmieniłaś się w dziewczynę, chyba dali mi coś nieświeżego do jedzenia.
Zaśmiałam się na swój smoczy sposób. Powąchałam jego protezę.
-A, to... mały wypadek ze smokami...
Szturchnęłam go głową w policzek, żeby go pocieszyć. Uśmiechnął się i pogłaskał mnie. Coś mnie ruszyło. Pokazałam głową na swój grzbiet i zamachałam skrzydłami. Chłopak patrzył zdziwiony.
-No właź na mnie!-mówiłam, ale w jego uszach brzmiało to jak zwykłe mruczenie.
Czkawka podszedł do mnie, po czym wsiadł mi na grzbiet. Uniosłam się wysoko w niebo i lecieliśmy tak długi czas. Wywijaliśmy beczki i korkociągi w powietrzu, lecz nie zauważyliśmy wpatrującego się w nas Hadesa...
<Hades?>
Od Hades,a cd Zuki
Wylądowałem. Zauważyłem człowieka. Od razu sie nasrożyłem a moja skura na grzbiecie sie zapaliła żywym ogniem.
-zuka... kto to?-spytał wystraszony chłopak. Delikatnie podchodził do mnie wysuwając rękę. Powiększyłem swoje krwiste spojrzenie i rzuciłem na niego. Nagle smoczyca mnie odepchnęła i obroniła. Zdziwiłem sie.
-co ty wyprawiasz!?-spytałem wściekły.
-nie zabijaj go. On nie jest tacy jak inni.-oznajmiła. Chłopach sie dziwnie patrzył, nie rozumiał naszych słów.
-jesteś zaprzyjaźniona z ludźmi?! -pokiwałem przecząco głową, spojrzałem na niego a potem na smoczyce.
-wiedziałem ze nie mozna ci ufac...-odpowiedziałem swym głosem spuszczając z niej swój wzrok...
-hades.... posłuchaj- chciała coś powiedzieć ale przerwałem.
-zostaw mnie... nie ufam ci! -mówiłem i odleciałem.
-hades czekaj!-usłyszałem za sobą, ja tylko odwruciłem cie i podpaliłem kawałek ziemi dookoła smoczycy by za mną nie leciała. I odfrunąłem dalej. Usiadłem na swojej ulubionej skale. Którą dobrzewidać, a z góry są przepiękne widoki.
Zuke?
-zuka... kto to?-spytał wystraszony chłopak. Delikatnie podchodził do mnie wysuwając rękę. Powiększyłem swoje krwiste spojrzenie i rzuciłem na niego. Nagle smoczyca mnie odepchnęła i obroniła. Zdziwiłem sie.
-co ty wyprawiasz!?-spytałem wściekły.
-nie zabijaj go. On nie jest tacy jak inni.-oznajmiła. Chłopach sie dziwnie patrzył, nie rozumiał naszych słów.
-jesteś zaprzyjaźniona z ludźmi?! -pokiwałem przecząco głową, spojrzałem na niego a potem na smoczyce.
-wiedziałem ze nie mozna ci ufac...-odpowiedziałem swym głosem spuszczając z niej swój wzrok...
-hades.... posłuchaj- chciała coś powiedzieć ale przerwałem.
-zostaw mnie... nie ufam ci! -mówiłem i odleciałem.
-hades czekaj!-usłyszałem za sobą, ja tylko odwruciłem cie i podpaliłem kawałek ziemi dookoła smoczycy by za mną nie leciała. I odfrunąłem dalej. Usiadłem na swojej ulubionej skale. Którą dobrzewidać, a z góry są przepiękne widoki.
Zuke?
Od Zuki cd Hadesa
-Dziękuję...-powiedziałam i wstałam.-Jak masz na imię?
-Hades-odpowiedział patrząc na mnie oczami czerwonymi jak krew.
Uśmiechnęłam się do niego, a on odwarknął tylko. Stałam tak i nie wiedziałam co robić...
-Chcesz trochę polatać?-zapytałam niepewnie.
Smok spojrzał na niebo.
-Można-odpowiedział i wzleciał, a ja zaraz za nim.
Hades wyglądał jakby nad czymś ciężko myślał. Nagle zawrócił i uderzył we mnie.
-Co Ty robisz?
-Bawię się-uniósł jedną brew i uśmiechnął się łobuzersko.
Zaczęliśmy się gonić. Leciałam za Hadesem, który nagle wzleciał w górę, ja natomiast wleciałam między gałęzie ogromnego drzewa. Spadałam obijając się o każdą gałąź. Coś strzeliło mi w łapie. Uderzyłam w ziemię z wielkim hukiem. Dookoła mnie pojawiło się dużo pyłu. Uniosłam głowę i rozejrzałam się. Znajdowałam się nad jakimś małym jeziorkiem. Było ono położone w dole, dookoła były kamienne ściany. Na szczycie zobaczyłam jakiś ciemny kształt. Pomyślałam, że to może Hades...ale zaraz, to nie była Nocna Furia, to coś było mniejsze. Poruszało się na dwóch nogach. Schodziło po kamieniach w dół. Gdy weszło w światło księżyca, już wiedziałam co to. To był człowiek. Mniej więcej dwudziestoletni chłopak wpatrywał się we mnie niezwykle zielonymi oczami. Brązowa grzywka opadała mu na czoło. Przejrzałam go całego... Nie miał lewej nogi... Zamiast zwykłej miał metalową. Znów spojrzałam na twarz.
Dokładniej wyglądał tak:
-Hades-odpowiedział patrząc na mnie oczami czerwonymi jak krew.
Uśmiechnęłam się do niego, a on odwarknął tylko. Stałam tak i nie wiedziałam co robić...
-Chcesz trochę polatać?-zapytałam niepewnie.
Smok spojrzał na niebo.
-Można-odpowiedział i wzleciał, a ja zaraz za nim.
Hades wyglądał jakby nad czymś ciężko myślał. Nagle zawrócił i uderzył we mnie.
-Co Ty robisz?
-Bawię się-uniósł jedną brew i uśmiechnął się łobuzersko.
Zaczęliśmy się gonić. Leciałam za Hadesem, który nagle wzleciał w górę, ja natomiast wleciałam między gałęzie ogromnego drzewa. Spadałam obijając się o każdą gałąź. Coś strzeliło mi w łapie. Uderzyłam w ziemię z wielkim hukiem. Dookoła mnie pojawiło się dużo pyłu. Uniosłam głowę i rozejrzałam się. Znajdowałam się nad jakimś małym jeziorkiem. Było ono położone w dole, dookoła były kamienne ściany. Na szczycie zobaczyłam jakiś ciemny kształt. Pomyślałam, że to może Hades...ale zaraz, to nie była Nocna Furia, to coś było mniejsze. Poruszało się na dwóch nogach. Schodziło po kamieniach w dół. Gdy weszło w światło księżyca, już wiedziałam co to. To był człowiek. Mniej więcej dwudziestoletni chłopak wpatrywał się we mnie niezwykle zielonymi oczami. Brązowa grzywka opadała mu na czoło. Przejrzałam go całego... Nie miał lewej nogi... Zamiast zwykłej miał metalową. Znów spojrzałam na twarz.
Dokładniej wyglądał tak:
Podszedł bliżej. Wstałam i cofnęłam się. Uniosłam lekko skrzydła, by wydać się większą.
-Spokojnie-powiedział i wyciągnął rękę do przodu.
Wycofałam się jeszcze dalej i uniosłam skrzydła jeszcze wyżej. Chłopak otworzył torbę i wyjął z niej rybę, trzymając ją za skrzela.
-Chcesz?-zapytał z uśmiechem i wyciągnął rękę.
Ostrożnie do niego podeszłam. Najpierw powąchałam rybę, później spojrzałam na niego, żeby upewnić się czy nie ma broni, a następnie wzięłam rybę i zjadłam ją. Chłopak uśmiechnął się szeroko, pokazując śnieżnobiałe, idealnie równe zęby. Podszedł do mnie jeszcze bliżej. Znów się cofnęłam, jęknęłam kiedy zabolała mnie prawa przednia łapa. Uniosłam ją lekko. To od razu zwróciło uwagę chłopaka. Kucnął i na czworaka podszedł do mnie. Chciał dotknąć mojej łapy, lecz zawarczałam na niego.
-Chcę ci pomóc...-powiedział patrząc na mnie.
W jego oczach było coś takiego, że uległam. Chłopak dotknął mojej łapy, a ja znów jęknęłam.
-Złamana-powiedział.
-Jak masz na imię?-zapytałam.
Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i nie odpowiedział. Zapomniałam, że ludzie nas nie rozumieją. Wpatrywał się uparcie w moje oczy, a ja nie mogłam odwrócić głowy.
-Jestem Czkawka-powiedział i znów spojrzał na łapę.
Zdziwiłam się. Zaskrzeczałam bez znaczenia.
-A jak ty masz na imię?-zaśmiał się, a ja napisałam na piasku 'Zuka' .
Spojrzał na napis i pokiwał głową.
-No...ładne imię-powiedział i wstał.-Pewnie nie chcesz iść do wioski. Poczekaj tu na mnie.
Odszedł, a ja siedziałam i czekałam. Ludzie to od dawna byli moi wrogowie, ale ten chłopak... Coś w nim było, tylko jeszcze nie wiedziałam co. Wrócił niosąc w ręku bandaż.
-Może zaboleć-powiedział i pociągnął za łapę, a ja omal nie zemdlałam z bólu.
Usztywnił mi łapę i owinął ją bandażem. Wstał, uśmiechnął się i poklepał mnie po głowie.
-Ej, bez takich...-warknęłam.
-Dobrze, nie będę!-zaśmiał się i pogłaskał mnie po szyi.
Spojrzałam na niebo, wypatrując Hadesa. Czyżby odleciał? Znów spojrzałam na Czkawkę. Emanowało od niego dobrem i miłością. Jego oczy mówiły same za siebie. Uśmiechał się tak szczerze...
-Dziękuję-powiedziałam.
Spojrzał na mnie smutno.
-Nie rozumiem cię...-odwrócił się.
-Dziękuję-powtórzyłam, a chłopak stanął jak wryty. Odwrócił się do mnie.
Byłam przemieniona w dziewczynę. Czkawka wpatrywał się we mnie nic nierozumiejącym spojrzeniem. Podszedł do mnie, a ja znów zmieniłam się w smoka. Czkawka położył mi dłoń na głowie.
W tej chwili parę metrów od nas wylądował Hades...
<Hades? Mam prośbę, nie zabijaj Czkawki.>
-Spokojnie-powiedział i wyciągnął rękę do przodu.
Wycofałam się jeszcze dalej i uniosłam skrzydła jeszcze wyżej. Chłopak otworzył torbę i wyjął z niej rybę, trzymając ją za skrzela.
-Chcesz?-zapytał z uśmiechem i wyciągnął rękę.
Ostrożnie do niego podeszłam. Najpierw powąchałam rybę, później spojrzałam na niego, żeby upewnić się czy nie ma broni, a następnie wzięłam rybę i zjadłam ją. Chłopak uśmiechnął się szeroko, pokazując śnieżnobiałe, idealnie równe zęby. Podszedł do mnie jeszcze bliżej. Znów się cofnęłam, jęknęłam kiedy zabolała mnie prawa przednia łapa. Uniosłam ją lekko. To od razu zwróciło uwagę chłopaka. Kucnął i na czworaka podszedł do mnie. Chciał dotknąć mojej łapy, lecz zawarczałam na niego.
-Chcę ci pomóc...-powiedział patrząc na mnie.
W jego oczach było coś takiego, że uległam. Chłopak dotknął mojej łapy, a ja znów jęknęłam.
-Złamana-powiedział.
-Jak masz na imię?-zapytałam.
Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i nie odpowiedział. Zapomniałam, że ludzie nas nie rozumieją. Wpatrywał się uparcie w moje oczy, a ja nie mogłam odwrócić głowy.
-Jestem Czkawka-powiedział i znów spojrzał na łapę.
Zdziwiłam się. Zaskrzeczałam bez znaczenia.
-A jak ty masz na imię?-zaśmiał się, a ja napisałam na piasku 'Zuka' .
Spojrzał na napis i pokiwał głową.
-No...ładne imię-powiedział i wstał.-Pewnie nie chcesz iść do wioski. Poczekaj tu na mnie.
Odszedł, a ja siedziałam i czekałam. Ludzie to od dawna byli moi wrogowie, ale ten chłopak... Coś w nim było, tylko jeszcze nie wiedziałam co. Wrócił niosąc w ręku bandaż.
-Może zaboleć-powiedział i pociągnął za łapę, a ja omal nie zemdlałam z bólu.
Usztywnił mi łapę i owinął ją bandażem. Wstał, uśmiechnął się i poklepał mnie po głowie.
-Ej, bez takich...-warknęłam.
-Dobrze, nie będę!-zaśmiał się i pogłaskał mnie po szyi.
Spojrzałam na niebo, wypatrując Hadesa. Czyżby odleciał? Znów spojrzałam na Czkawkę. Emanowało od niego dobrem i miłością. Jego oczy mówiły same za siebie. Uśmiechał się tak szczerze...
-Dziękuję-powiedziałam.
Spojrzał na mnie smutno.
-Nie rozumiem cię...-odwrócił się.
-Dziękuję-powtórzyłam, a chłopak stanął jak wryty. Odwrócił się do mnie.
Byłam przemieniona w dziewczynę. Czkawka wpatrywał się we mnie nic nierozumiejącym spojrzeniem. Podszedł do mnie, a ja znów zmieniłam się w smoka. Czkawka położył mi dłoń na głowie.
W tej chwili parę metrów od nas wylądował Hades...
<Hades? Mam prośbę, nie zabijaj Czkawki.>
Od Furii
Lecialem bardzo szybko noca jak zywkle do siedziby ludzi jak zwykle ich denerwowalem poten polacialem nad wodospad i zlowilem pare ryb nagle cos uslyszalem potem zobaczyle sylwetke smoczycy.
(Jakas smoczyca)
piątek, 29 sierpnia 2014
Od Hadesa cd Zuki
Chodziłem jak zwykle swoim krokiem obserwując tereny stada. Pilnowałem zawzięcie. Nagle usłyszałem jak ktos pływa w wodzie. Zainteresowało mnie to. Schowałem sie na górze w liściach drzew. Nie rozpoznałem danego mi stworzenia. Patrzałem na... nią swoimi krwistymi oczami. Widziałem białą Furie. To nie typowe. Ale o nic nie pytałem... Czekałem na odpowiedni moment... Smoczyca wyszła z wody, a ja od razu do ataku. Przygniotłem ja do ziemie i zablokowałem skrzydła. Już miałem zabić ale usłyszałem...
-nie zabijaj... prosze - odezwała się.
-kim jesteś? -spytałem z zębami.
-Zuki... -odpowiedziała - nie mam złych zamiarów- dodała po chwili... Nie wiem czemu ale cos kazało mi ją puścić.
-Masz szczęście że nie mam ochoty na zabijanie - zszedłem z niej.
Zuki?
-nie zabijaj... prosze - odezwała się.
-kim jesteś? -spytałem z zębami.
-Zuki... -odpowiedziała - nie mam złych zamiarów- dodała po chwili... Nie wiem czemu ale cos kazało mi ją puścić.
-Masz szczęście że nie mam ochoty na zabijanie - zszedłem z niej.
Zuki?
Od Zuki
Siedziałam nad jeziorem. Była noc, księżyc świecił w pełni i odbijał się w wodzie. Byłam sama.
Stanęłam jedną łapą w wodzie, po czym poszłam dalej zagłębiając się po szyję. Wyszłam po drugiej stronie i otrząsnęłam się z wody rozkładając skrzydła. Spojrzałam na niebo. Było pełne gwiazd.
-Może moja rodzina jest wśród nich...-szepnęłam do siebie i ruszyłam wzdłóż brzegu.
Coś zaszeleściło w krzakach. Poddeszłam do nich ostrożnie i rozsunęłam gałązki. Królik, to tylko królik... Liczyłam bardziej na Nocną Furię. Królik uciekł, a ja usiadłam na brzegu jeziora. Nie wiedząc czemu miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje...
<Ktoś?>
czwartek, 28 sierpnia 2014
Hejka
Witajcie. Stado jest otwarte. Przepraszam że tak mało zrobione ale nie mam pomysłów. Jeżeli macie jakies ciekawe pomysłu co zmienić lub usunąć, to bardzo proszę o pomoc :( odwdzięczę sie :)
~Cornelia
Subskrybuj:
Posty (Atom)