-Dziękuję...-powiedziałam i wstałam.-Jak masz na imię?
-Hades-odpowiedział patrząc na mnie oczami czerwonymi jak krew.
Uśmiechnęłam się do niego, a on odwarknął tylko. Stałam tak i nie wiedziałam co robić...
-Chcesz trochę polatać?-zapytałam niepewnie.
Smok spojrzał na niebo.
-Można-odpowiedział i wzleciał, a ja zaraz za nim.
Hades wyglądał jakby nad czymś ciężko myślał. Nagle zawrócił i uderzył we mnie.
-Co Ty robisz?
-Bawię się-uniósł jedną brew i uśmiechnął się łobuzersko.
Zaczęliśmy się gonić. Leciałam za Hadesem, który nagle wzleciał w górę, ja natomiast wleciałam między gałęzie ogromnego drzewa. Spadałam obijając się o każdą gałąź. Coś strzeliło mi w łapie. Uderzyłam w ziemię z wielkim hukiem. Dookoła mnie pojawiło się dużo pyłu. Uniosłam głowę i rozejrzałam się. Znajdowałam się nad jakimś małym jeziorkiem. Było ono położone w dole, dookoła były kamienne ściany. Na szczycie zobaczyłam jakiś ciemny kształt. Pomyślałam, że to może Hades...ale zaraz, to nie była Nocna Furia, to coś było mniejsze. Poruszało się na dwóch nogach. Schodziło po kamieniach w dół. Gdy weszło w światło księżyca, już wiedziałam co to. To był człowiek. Mniej więcej dwudziestoletni chłopak wpatrywał się we mnie niezwykle zielonymi oczami. Brązowa grzywka opadała mu na czoło. Przejrzałam go całego... Nie miał lewej nogi... Zamiast zwykłej miał metalową. Znów spojrzałam na twarz.
Dokładniej wyglądał tak:
-Hades-odpowiedział patrząc na mnie oczami czerwonymi jak krew.
Uśmiechnęłam się do niego, a on odwarknął tylko. Stałam tak i nie wiedziałam co robić...
-Chcesz trochę polatać?-zapytałam niepewnie.
Smok spojrzał na niebo.
-Można-odpowiedział i wzleciał, a ja zaraz za nim.
Hades wyglądał jakby nad czymś ciężko myślał. Nagle zawrócił i uderzył we mnie.
-Co Ty robisz?
-Bawię się-uniósł jedną brew i uśmiechnął się łobuzersko.
Zaczęliśmy się gonić. Leciałam za Hadesem, który nagle wzleciał w górę, ja natomiast wleciałam między gałęzie ogromnego drzewa. Spadałam obijając się o każdą gałąź. Coś strzeliło mi w łapie. Uderzyłam w ziemię z wielkim hukiem. Dookoła mnie pojawiło się dużo pyłu. Uniosłam głowę i rozejrzałam się. Znajdowałam się nad jakimś małym jeziorkiem. Było ono położone w dole, dookoła były kamienne ściany. Na szczycie zobaczyłam jakiś ciemny kształt. Pomyślałam, że to może Hades...ale zaraz, to nie była Nocna Furia, to coś było mniejsze. Poruszało się na dwóch nogach. Schodziło po kamieniach w dół. Gdy weszło w światło księżyca, już wiedziałam co to. To był człowiek. Mniej więcej dwudziestoletni chłopak wpatrywał się we mnie niezwykle zielonymi oczami. Brązowa grzywka opadała mu na czoło. Przejrzałam go całego... Nie miał lewej nogi... Zamiast zwykłej miał metalową. Znów spojrzałam na twarz.
Dokładniej wyglądał tak:
Podszedł bliżej. Wstałam i cofnęłam się. Uniosłam lekko skrzydła, by wydać się większą.
-Spokojnie-powiedział i wyciągnął rękę do przodu.
Wycofałam się jeszcze dalej i uniosłam skrzydła jeszcze wyżej. Chłopak otworzył torbę i wyjął z niej rybę, trzymając ją za skrzela.
-Chcesz?-zapytał z uśmiechem i wyciągnął rękę.
Ostrożnie do niego podeszłam. Najpierw powąchałam rybę, później spojrzałam na niego, żeby upewnić się czy nie ma broni, a następnie wzięłam rybę i zjadłam ją. Chłopak uśmiechnął się szeroko, pokazując śnieżnobiałe, idealnie równe zęby. Podszedł do mnie jeszcze bliżej. Znów się cofnęłam, jęknęłam kiedy zabolała mnie prawa przednia łapa. Uniosłam ją lekko. To od razu zwróciło uwagę chłopaka. Kucnął i na czworaka podszedł do mnie. Chciał dotknąć mojej łapy, lecz zawarczałam na niego.
-Chcę ci pomóc...-powiedział patrząc na mnie.
W jego oczach było coś takiego, że uległam. Chłopak dotknął mojej łapy, a ja znów jęknęłam.
-Złamana-powiedział.
-Jak masz na imię?-zapytałam.
Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i nie odpowiedział. Zapomniałam, że ludzie nas nie rozumieją. Wpatrywał się uparcie w moje oczy, a ja nie mogłam odwrócić głowy.
-Jestem Czkawka-powiedział i znów spojrzał na łapę.
Zdziwiłam się. Zaskrzeczałam bez znaczenia.
-A jak ty masz na imię?-zaśmiał się, a ja napisałam na piasku 'Zuka' .
Spojrzał na napis i pokiwał głową.
-No...ładne imię-powiedział i wstał.-Pewnie nie chcesz iść do wioski. Poczekaj tu na mnie.
Odszedł, a ja siedziałam i czekałam. Ludzie to od dawna byli moi wrogowie, ale ten chłopak... Coś w nim było, tylko jeszcze nie wiedziałam co. Wrócił niosąc w ręku bandaż.
-Może zaboleć-powiedział i pociągnął za łapę, a ja omal nie zemdlałam z bólu.
Usztywnił mi łapę i owinął ją bandażem. Wstał, uśmiechnął się i poklepał mnie po głowie.
-Ej, bez takich...-warknęłam.
-Dobrze, nie będę!-zaśmiał się i pogłaskał mnie po szyi.
Spojrzałam na niebo, wypatrując Hadesa. Czyżby odleciał? Znów spojrzałam na Czkawkę. Emanowało od niego dobrem i miłością. Jego oczy mówiły same za siebie. Uśmiechał się tak szczerze...
-Dziękuję-powiedziałam.
Spojrzał na mnie smutno.
-Nie rozumiem cię...-odwrócił się.
-Dziękuję-powtórzyłam, a chłopak stanął jak wryty. Odwrócił się do mnie.
Byłam przemieniona w dziewczynę. Czkawka wpatrywał się we mnie nic nierozumiejącym spojrzeniem. Podszedł do mnie, a ja znów zmieniłam się w smoka. Czkawka położył mi dłoń na głowie.
W tej chwili parę metrów od nas wylądował Hades...
<Hades? Mam prośbę, nie zabijaj Czkawki.>
-Spokojnie-powiedział i wyciągnął rękę do przodu.
Wycofałam się jeszcze dalej i uniosłam skrzydła jeszcze wyżej. Chłopak otworzył torbę i wyjął z niej rybę, trzymając ją za skrzela.
-Chcesz?-zapytał z uśmiechem i wyciągnął rękę.
Ostrożnie do niego podeszłam. Najpierw powąchałam rybę, później spojrzałam na niego, żeby upewnić się czy nie ma broni, a następnie wzięłam rybę i zjadłam ją. Chłopak uśmiechnął się szeroko, pokazując śnieżnobiałe, idealnie równe zęby. Podszedł do mnie jeszcze bliżej. Znów się cofnęłam, jęknęłam kiedy zabolała mnie prawa przednia łapa. Uniosłam ją lekko. To od razu zwróciło uwagę chłopaka. Kucnął i na czworaka podszedł do mnie. Chciał dotknąć mojej łapy, lecz zawarczałam na niego.
-Chcę ci pomóc...-powiedział patrząc na mnie.
W jego oczach było coś takiego, że uległam. Chłopak dotknął mojej łapy, a ja znów jęknęłam.
-Złamana-powiedział.
-Jak masz na imię?-zapytałam.
Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i nie odpowiedział. Zapomniałam, że ludzie nas nie rozumieją. Wpatrywał się uparcie w moje oczy, a ja nie mogłam odwrócić głowy.
-Jestem Czkawka-powiedział i znów spojrzał na łapę.
Zdziwiłam się. Zaskrzeczałam bez znaczenia.
-A jak ty masz na imię?-zaśmiał się, a ja napisałam na piasku 'Zuka' .
Spojrzał na napis i pokiwał głową.
-No...ładne imię-powiedział i wstał.-Pewnie nie chcesz iść do wioski. Poczekaj tu na mnie.
Odszedł, a ja siedziałam i czekałam. Ludzie to od dawna byli moi wrogowie, ale ten chłopak... Coś w nim było, tylko jeszcze nie wiedziałam co. Wrócił niosąc w ręku bandaż.
-Może zaboleć-powiedział i pociągnął za łapę, a ja omal nie zemdlałam z bólu.
Usztywnił mi łapę i owinął ją bandażem. Wstał, uśmiechnął się i poklepał mnie po głowie.
-Ej, bez takich...-warknęłam.
-Dobrze, nie będę!-zaśmiał się i pogłaskał mnie po szyi.
Spojrzałam na niebo, wypatrując Hadesa. Czyżby odleciał? Znów spojrzałam na Czkawkę. Emanowało od niego dobrem i miłością. Jego oczy mówiły same za siebie. Uśmiechał się tak szczerze...
-Dziękuję-powiedziałam.
Spojrzał na mnie smutno.
-Nie rozumiem cię...-odwrócił się.
-Dziękuję-powtórzyłam, a chłopak stanął jak wryty. Odwrócił się do mnie.
Byłam przemieniona w dziewczynę. Czkawka wpatrywał się we mnie nic nierozumiejącym spojrzeniem. Podszedł do mnie, a ja znów zmieniłam się w smoka. Czkawka położył mi dłoń na głowie.
W tej chwili parę metrów od nas wylądował Hades...
<Hades? Mam prośbę, nie zabijaj Czkawki.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz