Spojrzałem na nią. Po tym mój wzrok gubił się w przestrzeni. Patrzyłem w dal, Siedziałem dumnie broniąc wejścia jaskini. Przed oczami miałem wizje mojej rodziny... dookoła płoną ogień... Mój oddech przyspieszył... serce mocniej waliło jak szalone... Po chwili nagle się otknołem gdy usłyszałem głos smoczycy.
-wszystko dobrze? -spytała. Ja spojrzałem na nią uspokajając się.
-tak... tak.. wszystko dobrze... - odpowiedziałem normalnym głosem. Już bardziej łagodniejszym. Nie miałem już swojego wrednego spojrzenia. Wyglądałem o wiele łagodniej niż dziś rano. Spojrzałem smutno na chłopaka , i na nią. A po tem na swoje łapy. Położyłem się dalej od nich, okryłem sie skrzydłami. Jednak nie spałem.. tylko byłem zamyślony...
Zuki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz