Wylądowałem. Zauważyłem człowieka. Od razu sie nasrożyłem a moja skura na grzbiecie sie zapaliła żywym ogniem.
-zuka... kto to?-spytał wystraszony chłopak. Delikatnie podchodził do mnie wysuwając rękę. Powiększyłem swoje krwiste spojrzenie i rzuciłem na niego. Nagle smoczyca mnie odepchnęła i obroniła. Zdziwiłem sie.
-co ty wyprawiasz!?-spytałem wściekły.
-nie zabijaj go. On nie jest tacy jak inni.-oznajmiła. Chłopach sie dziwnie patrzył, nie rozumiał naszych słów.
-jesteś zaprzyjaźniona z ludźmi?! -pokiwałem przecząco głową, spojrzałem na niego a potem na smoczyce.
-wiedziałem ze nie mozna ci ufac...-odpowiedziałem swym głosem spuszczając z niej swój wzrok...
-hades.... posłuchaj- chciała coś powiedzieć ale przerwałem.
-zostaw mnie... nie ufam ci! -mówiłem i odleciałem.
-hades czekaj!-usłyszałem za sobą, ja tylko odwruciłem cie i podpaliłem kawałek ziemi dookoła smoczycy by za mną nie leciała. I odfrunąłem dalej. Usiadłem na swojej ulubionej skale. Którą dobrzewidać, a z góry są przepiękne widoki.
Zuke?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz