Usłyszałem ryki. A ze uszy mam sprawne to szybko popdziłem w ta strone. Zauważyłem z góry potężna bestkie z która kiedyś miałem doczynienia jednak besti nie da sie zabic tak łatwo. Smoczyca próbowała sie bronić. Pomogłem jej odpychajac z siła potwora. Wyladowa 8 metrów dalej. Nastawiłem sie bojowo. Smoczyca wstała.
-Uciekaj!!- rrozkazałem jej uciekac a sam odwruciłem uwage stwora. Latałem nisko wiec dobrzebza mna nadganiał. Prowadziem go do szczeliny lawy. Saphira patrzyła z odddali gotowa pomóc. Jednak nie chciałem pomocy. Gdy byłem ju prawie nad przepascia niedaleko lawy dostałem w skrzydło. Upadłem toczac sie i zatrzymujjac tuz przy krawędzi. Czułem ciepło. Podniosłem sie szybko. Miałem doć użyłem swej magii krwi. I kazałem skoczyc potworowi do lawy. Wskoczył a ja ostatkiem sił zamroziłem tylko powieszchnie lawy. Padłłem w czerpania. Gdyz magia krwi ztrasznie osłabia. Oddychałemcieszko. Prubowałem uspokoic oddech. Podleciała smoczyca.
-Wszystko dobrze?-spytała podchodzac powoli.
-Tak... aghr.. wyliże sie...k- podniosłem sie ledwo.
Saphira?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz